Motto:

[ Podczas dobrej jazdy na motocyklu przeżywasz więcej w ciągu 5 minut niż inni przez całe życie ]
Burt Munro

wtorek, 24 grudnia 2013

Hamowanie na motocyklu


Opublikowano 22 grudnia 2013, autor: Big Biker
   
Wydawałoby się, że to banał. Przecież na pytanie jak hamować, odpowiedź wydaje się banalnie prosta: nacisnąć klamkę… No tak. Problem zaczyna się jednak przy próbie odpowiedzi na pytanie: „którą?” W motocyklu są dwa hamulce i trzy podstawowe szkoły hamowania.



W pierwszej uczą, żeby hamować tylko przednim, w drugiej tylko tylnym, a w trzeciej, że obydwoma hamulcami równocześnie. Istnieje oczywiście cała paleta szkół kolejnych, niejako stanowiących multiplikację możliwości łączenia szkół podstawowych – w zależności od danej szkoły słyszymy, że: tylnym tylko w zakrętach, przednim nie w zakrętach, albo najpierw przednim, potem tylnym, albo odwrotnie. Właściwie na każdym motocyklowym forum przedstawiciele kolejnych szkół kłócą się zajadle, a co jeden, to mądrzejszy. Najlepsi są ci, co za jedyny argument mają frazę: „mnie uczono”. I zazwyczaj na tym argumencie poprzestają – czytamy zatem, że ich uczono hamowania w taki to, a taki sposób, ale się już nie dowiadujemy kto ich tego nauczył. Można zatem przypuszczać, że nauczycielem mógł być nawalony szwagier, który swoje predyspozycje do autorytarnego nauczania zdobył w młodości, dosiadając wiekową Jawę, w której hamulce działały, albo nie.

W każdym bądź razie polska motocyklowa szkoła hamowania tak długo nie będzie ujednolicona, póki „uczeni przez szwagra” zapełniać będą motocyklowe fora. A jak jest moim zdaniem? Otóż w mojej ocenie sposób hamowania jest związany z kilkoma czynnikami. Zależy m. in. od rodzaju motocykla, na którym jedziemy, rodzaju nawierzchni, po której jedziemy, naszego doświadczenia i świadomości jaki rodzaj hamowania w jakiej sytuacji najlepiej się w naszej maszynie sprawdza. Pamiętam jak kiedyś rozkoszowaliśmy się winklami nieopodal Egeru. Przede mną jechał kumpel – doświadczony biker na silnym i dużym cruiserze. Za nim ja, z żoną na siedzeniu pasażera. Winkle były tak piękne, że do dziś mi się łza w oku kręci na samo wspomnienie. W pewnym momencie dojeżdżamy do wolno sunącego pod górę autobusu. Wiadomo – jeśli zostaniemy za nim, to po winklach, a jesteśmy dopiero w jednej trzeciej trasy. No więc kolega znajduje moment pomiędzy zakrętami i odkręcając na maksa manetkę wyprzedza autobus. Kiedy już prawie kończy manewr i jest w punkcie, w którym ma dużo lepszą widoczność niż ja, macha do mnie ręką wskazując, że mogę wyprzedzać, bo droga przed nim jest wolna. Wyskakuję więc zza autobusu i kiedy jestem już na lewym pasie, na wysokości jego tylnego zderzaka, z naprzeciwka wyskakuje drugi autobus. Wali prosto na mnie. Jedzie z górki, więc porusza się z szybkością dużo większą, niż można by podejrzewać. Kumpel dostrzega go ciut wcześniej i wbija klakson żeby mnie ostrzec. Ale ja słyszę to ostrzeżenie dokładnie w chwili, kiedy już widzę zagrożenie. Muszę szybko ocenić sytuację i podjąć decyzję co zrobić. Lowside odpada – bo istnieje niebezpieczeństwo wbicia się pod nadjeżdżający autobus, a po drugie mam przecież pasażera, który przy lowsidzie może ulec sporym obrażeniom. Udało mi się podjąć słuszną decyzję – wiedząc, że pasażer dodatkowo obciąż mi tył maszyny, decyduję się na potężny hampel tyłem i dopiero po ułamku sekundy – kiedy już tylne koło zaczyna hamować, dokładam jeszcze przód. Słyszę pisk tylnej opony, czuję dość silne zarzucenie tyłem, ale nie na tyle, by stracić równowagę i wytracam prędkość na tyle szybko, by zdążyć jeszcze schować się na prawym pasie i ustąpić miejsca pędzącemu autobusowi. Uff. Udało się. A gdyby tak teraz na chłodno rozważyć co by było, gdybym w tej sytuacji zaczął hamowanie od przedniego hamulca? No, właśnie…
Oczywiście nie było wówczas czasu, a może też nie starczyło mi opanowania, by wykorzystać technikę hamowania z poniższego filmu, w taki sposób, by nie dopuścić do zablokowania tylnego koła. Zawsze jednak warto sobie uświadomić jak działają motocyklowe hamulce, bo nigdy nie wiemy kiedy nam się to może przydać. Polecam zatem krótki filmik (w tłumaczeniu własnym):