Motto:

[ Podczas dobrej jazdy na motocyklu przeżywasz więcej w ciągu 5 minut niż inni przez całe życie ]
Burt Munro

środa, 27 listopada 2013

BACA, czyli kto fiknie dużym bikerom?

Opublikowano 27 listopada 2013, autor: Big Biker


To zdaje się jedyny przykład, w którym jestem gotów uznać zasadność noszenia motocyklowej klubowej kamizelki. Jednak nie u dużego, owłosionego bikersa, ale u krzywdzonego dzieciaka.


Po to, by nie czuł się sam i by właśnie ta kamizelka mówiła jego dotychczasowym i potencjalnym prześladowcom „uważaj z kim zadzierasz – a jak nie chcesz uważać, to przyjedziemy do ciebie na motocyklach w pięćdziesięciu i dostaniesz bęcki!” Czy taka przestroga może działać? Może. Mam nawet na to kilka przykładów: po pierwsze znam motocyklowe knajpy (najbliższa na ul. Złotej w Katowicach), w których okna miast być przyozdobione nalepkami firm ochroniarskich, są zalepione informacjami w stylu: „ten lokal jest strzeżony przez (tu trzeba wpisać odpowiednią nazwę) MC”. A to oznacza, że wszelkie próby włamu czy rozbojów kończą się wielce niemile dla złodziei czy zadymiarzy. Już sama taka nalepka ma wielką moc odstraszającą. Dlaczego? No bo bikersi są nieco dziwni. Znaczy się, że jak trzeba wyklepać komuś michę (nie mylić z miską olejową) to najpierw klepią, potem się nad tym zastanawiają. Drugi przykład: mieliśmy motocyklowy sklep w katowickiej dzielnicy Dąb. Wprawdzie Załęże to nie jest, ale i tak samotny spacer po zmroku to duże wyzwanie. I tamże tubylcy spoglądali na nas zrazu niepewnie, wręcz wrogo. No bo co im będziemy na dzielni szpanować. Jednak po jakimś czasie, kiedy zorganizowaliśmy kilka zbiorowych motocyklowych wyjazdów, w których zbiórka była o 7 rano na parkingu przed sklepem, a tubylcy, chcąc nie chcąc, zmuszeni byli wysłuchać o tej masakrycznej porze ryku kilkudziesięciu motocyklowych silników – pojawił się „szacun na dzielni”. Sam słyszałem jak swego czasu przed sklepem jeden lekko rozjuszony menel instruował ciężko rozjuszonego drugiego: „Ty weź daj spokój, przecież ci harlejowcy są kompletnie porąbani, jeszcze przyjadą w trzystu i nie będzie gdzie mieszkać!” Zatem nawet na naszym gruncie delikatny respekt przed bikerami da się odczuć. Cóż dopiero w Stanach… I tam właśnie działa organizacja Bikers Against Child Abuse, której misją jest wsparcie poszkodowanych (bitych, molestowanych seksualnie czy poniżanych przez rówieśników) dzieciaków. Co robią? Przyjeżdżają do danego brzdąca w kilkudziesięciu, robiąc przy tym maksymalnie dużo szumu, wręczają mu ichnią klubową kamizelkę i mówią: „Od teraz jesteś nasz i niech ci teraz któryś podskoczy”. Być może to niewiele, ale dla dzieci, które straciły nadzieję na oparcie w kimkolwiek, to bardzo dużo. Ostatnio na portalu JoeMonster pojawił się tekst o organizacji BACA z pięknym cytatem: „Pipes wspomina, że kiedyś był na rozprawie, w której zeznawał 8-letni chłopiec. Wie, że nawet dla dorosłego zeznania przed sądem są stresujące i strach nie jest niezwykłym uczuciem. Tego dnia sędzia zapytał chłopca czy się boi, ten odpowiedział – „nie”.
Pipes pamięta, że sędzia był szczerze zaskoczony taką odpowiedzią. „Dlaczego?”
Chłopiec spojrzał na Pipesa i pozostałych motocyklistów siedzących w pierwszym rzędzie i kilku stojących pod ścianami po bokach sali, po czym odpowiedział „bo moi przyjaciele są straszniejsi niż on”.
Powoli i u nas wzrasta świadomość, że bikerską siłą można się z kimś podzielić. Oprócz dość znanej zbiórki kasy i zabawek w ramach akcji „Mikołaje na motocyklach” podejmowanych jest wiele innych, m.in. chłopaki z WRM MC organizują zlot motocyklowy Tęczowym Szlakiem, na którym zbierają kasę na dzieci objęte opieką Stowarzyszenia Tęcza. Wiele motocyklowych akcji ogniskuje się wokół 1 czerwca – jak np. „Motocykliści Dzieciom” organizowana przez zapaleńców z www.motocyklisci-charytatywnie.pl. Można by zresztą wymieniać bez liku. Ale zdaje się, że nikt u nas nie wpadł na to, że w ramach pomocy dzieciom, można po prostu przyjechać i trochę postraszyć tych, którzy im utrudniają życie.